środa, 10 lipca 2013

Czas przedurlopowy.

Myślałam, że po wyrwaniu szóstki  moje problemy się skończą, jednak życie pokazało że wcale nie musi wszystko układać się po mojej myśli. Latałam do gabinetu co dwa dni, w końcu dostałam antybiotyk i tabletkę do zębodołu. Było lepiej, ale jeździłam z kolei na płukanie rany i zakładanie nowej tabletki. Dzisiaj mijają już prawie dwa tygodnie od wyrwania i chyba wreszcie zaczynam wychodzić na prostą - tzn. płuczę kilka razy dziennie szałwią i mam nadzieję, że to przyspieszy proces gojenia i zarastania rany. Pan doktor powiedział, że ekstrakcja ekstrakcji nierówna - to prawda, o usunięciu ósemki zapomniałam kilka godzin po jej wyrwaniu. A o wyrywaniu tego zęba będę chyba pamiętać już na zawsze...Tak czy siak po urlopie czeka mnie hardcore - 1,5h u dentysty - szykowanie siódemki pod koronę i zaczęcie endo dolnej szóstki. Już mam starcha, że nie daj Boże sytuacja się powtórzy. A dzień później ponowna konsultacja u orto i być może nareszcie umówienie się na założenie aparatu...

Zmęczona jestem ostatnio lekarzami. Pomijam już koszty związane z nimi, ale psychicznie mam dość. Zaczęło się od moich zębów (100zł endo+300 koronka po kosztach, 150 endo+szycie po wyrwaniu), potem neurolog Julki 160zł, ginekolog 160zł +50 laboratorium, dentysta G 120zł... Dramat jakiś. Julą się martwię, bo dopadł ją jakiś stan zapalny, na który nie podziałały dwa posiadane przeze mnie leki i musiałyśmy się udać na konsultację. Trzeba było pobrać wymaz i czekamy teraz na wyniki, które niestety mogą być dopiero przed samym naszym wyjazdem... Skąd brać siły na to wszystko? I pieniądze?...

Za niecałe dwa tygodnie wyjeżdżamy do Chorwacji. Cieszę się bardzo, choć jestem niepocieszona, że nasze starania znów musimy przełożyć na ciut później :((( Zła jestem na siebie, że nie wzięłam się za te zęby wcześniej, zimą, ale teraz już czasu nie cofnę. Na dniach zrobię rtg tej szóstki, którą muszę wyleczyć i zdroworozsądkowo powinnam poczekać aż ją wypełnię i najlepiej usunę piątkę pod aparat, ale to może trwać wszystko jeszcze kilka miesięcy...A ja już nie chcę czekać... Lata lecą...