Wizyta była ok - kość nosowa jest, wyniosiła wtedy 2,2mm (to podobno w normie), przezierność też wyszła dobra, 1,1mm. Nie udał się pomiar długości Maleństwa, bo przez brzuch jeszcze nie bardzo było widać, a przez pochwę ciężko było zmierzyć, bo było specyficznie ułożone. No nic, jakiś mały uparciuch mi rośnie - pewnie mały facet ;) Następna wizyta 04.07 i mam nadzieję, że wtedy przez brzuch będzie już wszystko fajnie widać i G z Julką będą mogli zobaczyć naszego Szkraba:)
Po wizycie, po wieczornym seksie, pojawiło się u mnie krwawienie. Wystraszyłam się bardzo i pojechałam na Brochów na izbę przyjęć. W miarę szybko mnie przyjęli - okazało się, że pękło jakieś naczynko i stąd krwawienie. Dostałam wykład na temat bezpiecznego współżycia w ciąży i stosowaniu odpowiednich pozycji (czułam się lekko zażenowana, bo w końcu kochaliśmy się naprawdę delikatnie) i zakaz współżycia na trzy tygodnie.
W Uściu było świetnie - pogoda wręcz wymarzona - cieplutko, słonecznie, wesoło. Byliśmy z Izą i Arkiem, a na dwa dni przyjechał jeszcze Arka znajomy z żoną. Całe dnie spędzaliśmy na dworze, na leżaczku - opaliłam się fajnie:) choć za długo starałam się nie siedzieć na słońcu. Jula poznała koleżankę, z którą spędzała całe dnie i z nami praktycznie jej nie było. Biegały po lesie, budowały szałasy, łapały jaszczurki - jedną przyniosła w butelce pokazać nam:) Bawiła się fantastycznie, a my mogliśmy naprawdę odpoczywać. Fajnie, że są takie miejsca, gdzie człowiek może dać dziecku tyle swobody i luzu, bez obawy, że wpadnie pod samochód, że ktoś mu coś złego zrobi.
Ja się czuję dobrze, choć apetyt mam średni i w sumie jem, bo muszę. Rozglądam się już powoli za ubrankami, bo wiem ile tego potrzeba, a nie mamy praktycznie nic. Ostatnio zakupiłam kilka sztuk body (niestety głównie różowe i z krótkim rękawem), ze dwa czy trzy pajacyki, jakąś czapeczkę. Długa zakupowa droga przed nami ;) Dla siebie musiałam zakupić przed wyjazdem jeansy ciążowe, bo brzuszek rośnie coraz bardziej:
W piątek, 15/06 Juleńce zdjęli gips - bardzo się cieszyła, my zresztą też. Dobrze, że te trzy tygodnie tak szybko minęły, że kość się zrosła. Oby już się taka przykra sytuacja nie powtórzyła.
W sobotę Jula ma oficjalne zakończenie przedszkola - będą występy, poczęstunek, a potem dzieci zostają w przedszkolu na zieloną noc :) Będą szły do kina (w tym czasie my przygotujemy dla nich kanapki na kolację), potem kolacja, zabawy na podwórku i spanko :) Fajnie, bo my akurat mamy zaproszenie do teatru i nie mielibyśmy co z Julą zrobić.