Jakieś fatum nade mną ciąży :( W niedzielę dopadła mnie grzybica, w nocy już tak mnie swędziało, że prawie nie spałam. I w poniedziałek awaryjnie musiałam jechać do gina po jakieś leki. Mojego dra nie było, ale przyjęła mnie jego żona. Też bardzo miła, wszystko dokładnie tłumaczyła. Widziałam Maleństwo :) Dostałam Pimafucin w globulkach, 6szt. Mam nadzieję, że pomogą, bo zwariuję :( Wzięłam już dwie, ale spektakularnej poprawy wcale nie zauważyłam :( Boję się, że w pon znowu będę leciała... Pomijam już koszty, ale tak mi niezręcznie chodzić z takimi sprawami, okropnie mnie to krępuje :(
Przedwczoraj powiedziałam szefowi, że jestem w ciąży. I wcale nie było tak źle, jak myślałam. Kazał mi na razie spokojnie pracować i w ciągu najbliższych miesięcy zastanowić się, czy będę chciała iść tylko na macierzyński, czy też na wychowawczy, bo jeśli miałoby mnie nie być dłużej, to będą musieli zatrudnić kogoś na zastępstwo. Jeśli natomiast będę wracać w przeciągu pół roku, to będą sobie radzić sami. Także muszę się dobrze zastanowić, jak sobie to wszystko ułożyć. Bo może warto jednak z pół roku wychowawczego wziąć, żeby tego Maleństwa tak wcześnie nie zostawiać...
Jula ma dziurę w zębie ;( Okropnie się stresuje wizją dentysty, ale wyjścia nie mamy... Wizyta za tydzień...
1 rok temu


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz