Niedziela minęła nam wspaniale, pogoda była wymarzona. Jedynym minusem była duża ilość wędkarzy - niespecjalnie mi się to podobało, ale na takich łowiskach chyba się nie da inaczej. Na sam koniec połowu udało mi się wyciągnąć sporego karasia, którego wrzuciłam z powrotem do wody. Miałam też coś wielkiego na haczyku, ale się zerwało razem z haczykiem i tyle go widziałam:)
W środę byłam u kardiologa, bo serce nadal bardzo mi dokuczało i zaczęłam się bać, że to może jednak coś poważniejszego... Na szczęście nic złego się nie dzieje, sytuacja z płatkiem jest dokładnie taka sama jak w 2009r. A moje dolegliwości spowodowane są przeżytym stresem - mogą się utrzymywać nawet do roku czasu. Lekarka zdiagnozowała "krążenie hiperkinetyczne" i przepisała mi jakieś tabletki uspokajające, które mam brać w małej dawce. I nie stresować się, nie rozmyślać za dużo i mieć czas na przyjemności. Łatwo powiedzieć...
Jula w szkole radzi sobie świetnie, odnalazła się błyskawicznie, nie ma stresu. Za to ja mam dużo wątpliwości związanych z jej wychowawczynią. Sprawia wrażenie przestraszonej, niezaradnej, na nic nie ma pomysłu. Jestem w trójce klasowej, ale nie mam żadnego kontaktu ani z panią, ani z rodzicami. Mam pomóc w organizacji pasowania na ucznia, ale przecież sama tego nie zrobię, muszę mieć kontakt przynajmniej z pozostałą dwójką klasową... Nie wiem jak to dalej będzie wszystko wyglądało.
1 rok temu


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz