1 rok temu
wtorek, 28 grudnia 2010
Dziadek w szpitalu.
Mam urlop aż do Nowego Roku. Dzisiaj jedliśmy sobie spokojnie śniadanie, rozmawiając o pierdołach, żartując, aż odebrałam telefon od cioci - dziadek trafił do szpitala, miał krwotok nie do opanowania. Dobrze że Grzesia mama akurat nas odwiedziła, więc została z Julą a my pędem do szpitala - bałam się jechać sama, bo ślisko i masa śniegu na drodze. Na szczęście w szpitalu ok, krwotok jakoś przytamowali, ale dziadka póki co zostawili. Myślę że raptem na kilka dni. Czuje się dobrze, choć trochę krwi stracił. Ale najważniejsze że dobrze się czuje. Gorzej z ciocią - ona strasznie dramatyzuje :(( i strasznie przeżywa:((( wyolbrzymia:(( I niepotrzebnie, bo nic strasznego się nie stało, sytuacja opanowana. A że z dziadkiem jest jak jest - no lepiej nie będzie. Musi się o siebie troszkę zatroszczyć, zwolnić tempo, bardziej dbać. Dzisiaj w rozmowie w szpitalu powiedział, że odśnieżal przed domem - i to mogło być przyczyną tego krwotoku, bo się napracował, ciśnienie mu się podniosło i krwotok gotowy :(( Strasznie się zdenerwowałam, ale dobrze że sytuacja opanowana, że nic mu nie grozi... Jakoś nie dany nam spokój ostatnio...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz