czwartek, 23 grudnia 2010

Święta za pasem.

Jutro Wigilia... Dzisiaj jeszcze jestem w pracy, jutro wolne:) W domu mamy już gotowy bigos, śledzie po kaszubsku, dzisiaj będę piekła schab ze śliwką i roladę, w sobotę zrobię bezę:) Choinka stoi ubrana od zeszłego tygodnia... Tylko jakoś tak mało te Święta czuć... Nie ma wcale tej atmosfery, tej radości.... I to już tak od kilku lat. Czekam na te Święta bardziej chyba z racji wolnego od pracy, ale tęsknię za jakąs taką mistycznością, magią... Ale może to tak jest, że ta magia istnieje tylko jak się jest małym?...

Cioci wyniki na szczęście okazały się dobre, w pobranych wycinkach nie ma zmian nowotworowych - to naprawdę najwspanialszy prezent świąteczny, jaki mogliśmy dostać. I my, i dziadkowie. Dziadek też już lepiej się czuje, lepiej wygląda. Wyniki ma coraz lepsze i mam nadzieję że tak już zostanie.

Ja ostatnio miałam jakiś gorszy okres - nie czułam się dobrze, byłam przygnębiona, smutna, jakoś nic nie nie cieszyło. Czułam się brzydka i nikomu niepotrzebna... No ale mam to już za sobą. Porozmawiałam z G, kupiłam sobie kilka nowych szmatek, we wtorek byłam na paznokciach - i jest ok. :))

A odnośnie spraw mniej radosnych - Grudzień finansowo nas wykończył, co tu dużo mówić. Mam w tym niestety swój mały udział, ale o tym cicho-sza... Od stycznia musimy się wziąć za dokładne liczenie ile i na co wydajemy, bo trzeba przystopować z wydatkami. Listopad wcale nie był lepszy, a w grudniu wiadomo, doszły prezenty, Julki okulista, weterynarz... a'propos weterynarza - guz, który wyczułam u Tekili pod gardłem jest tam niestety, jest duży i prawdopodobnie nowotworowy:(( Trzeba go usunąć, ale koszty operacji to jakieś 400zł, do tego koszty badania histopatologicznego, leków, opatrunków etc. więc tak szacujemy, że łączny koszt to jakieś 1000zł:((( Masakra,  na razie tyle nie mamy :(((

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz