Janusz Mencel - krytyk subtelny
(© Polskapresse)Choć był rodowitym poznaniakiem, właściwie prawie całe jego życie związane z muzyką łączyło się z Wrocławiem i Dolnym Śląskiem. Był absolwentem poznańskiej szkoły muzycznej w klasie dyrygentury u prof. Bogdana Wodiczki. Z batutą debiutował za pulpitem filharmonii w Zielonej Górze. Także jako komentator życia muzycznego pierwsze kroki stawiał w lubuskiej rozgłośni Polskiego Radia.
We Wrocławiu też na początku zadomowił się w radiu, gdzie prowadził własne audycje, by po latach przejąć szefostwo redakcji muzycznej wrocławskiego radia, które sprawował pięć lat, aż do stanu wojennego, kiedy został internowany. To jednak nie wyczerpywało jego temperamentu. Recenzował większość koncertów i festiwali na Dolnym Śląsku, przede wszystkim na łamach "Wieczoru Wrocławia", ale też
w "Słowie Polskim" i "Gazecie Robotniczej", poprzedniczce "Gazety Wrocławskiej". Pisywał również do muzycznych periodyków ogólnopolskich, m.in. "Ruchu Muzycznego".
Ta pasja popularyzatorska i krytyczna nie przeszkadzała mu w działalności artystycznej. Prowadził i konsultował kilka zespołów, m.in. kierował chórem Opery Wrocławskiej, a przez ostatnie lata był dyrektorem artystycznym jednego z najstarszych spotkań muzycznych na Dolnym Śląsku - Festiwalu Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju, w którym patron festiwalu nie tylko się leczył, ale też koncertował.
Nasz kolega, dziennikarz i krytyk z wyboru, był osobą szalenie subtelną o bardzo wyważonych sądach, ale też fachowcem z najwyższej półki.
Wszyscy Janusza lubili i cenili jego precyzję w formowaniu opinii. Muzyka była dla niego ważniejsza od personalnej giełdy, kto jest lepszy, a kto gorszy. Takich ludzi zawsze żal. Miał 76 lat.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz