sobota, 25 maja 2013

Smutne rozmyślania...

Jakoś dużo ostatnio wokół smutnych wieści... Codziennie rozmyślałam nad Chustką, aż tu w środę w nekrologach zauważyłam znane mi nazwisko... Zadzwoniłam do G, bo nazwisko owo kojarzyłam ze znajomymi G rodziców... Nie pomyliłam się - zmarła ich córka... Lat 35... Zostawiła męża i dwoje dzieci - 2 i 5-letnie... Trzy miesiące temu wykryli u niej nowotwór z przerzutami... Dostała mocną chemię, po której zapadła w śpiączkę i już się z niej nie obudziła... Panie Boże, miej w opiece te maleńkie dzieci i jej męża. I daj im siłę do życia...

Nie mogę się uporać z takimi wiadomościami... Jakoś do tej pory nie zdawałam sobie tak sprawy z kruchości życia i jego ulotności... Martwiłam się drobiazgami, które w obliczu takich tragedii są śmieszne po prostu... Boję się o siebie, o moją rodzinę... O mojego męża i moją córeczkę. I proszę o zdrowie dla nas, abyśmy mogli jak najdłużej cieszyć się zdrowiem i sobą.

W poniedziałek mam wizytę u ortodonty, muszę skonsultować od czego powinnam zacząć - tzn. wiem, że od endodonty, żeby wyprowadzić na prostą siódemkę i szóstkę, ale chcę pogadać, czy na pewno na takich odbudowywanych zębach uda się przywrócić prawidłowe gryzienie.
A we wtorek mam gina i cytologię... Boję się... Zwłaszcza w obliczu ostatnich wydarzeń...

środa, 22 maja 2013

Piękna niedziela za nami.

To chyba pierwszy weekendowy dzień w tym roku z piękną pogodą:) Słońce prażyło od rana do wieczora, a my cały dzień spędziliśmy razem z Furgałą, Przemkiem, Izą i Arkiem na działce. Panie na leżakach, panowie przy grillu, dzieciaki na kocach:) Było przemiło - spaliłam sobie nogi, dekolt i ramiona, ale co tam:) Uwielbiam taki czas. I mam nadzieję, że za tydzień, gdy wyjedziemy do Uścia, pogoda również będzie nas rozpieszczać. Tak czy siak muszę już powoli planować zakupy - jak zwykle mam stres, żeby o niczym nie zapomnieć, żeby kupić wszystko, co potrzebne i dobrze zaplanować nasze wyżywienie na te kilka dni:)

"Chustkę" przeczytałam...

Skończyłam czytać w piątek wieczorem... Spłakałam się okropnie... Życie jest niesprawiedliwe...Tak się nie powinno dziać... Zwłaszcza nie powinno się tak dziać w takich domach, jak u Joasi... W domach przepełnionych miłością i ciepłem...W rodzinach, które żyją każdą chwilą i potrafią cieszyć się sobą i życiem... Ale życie toczy się swoimi torami...

czwartek, 16 maja 2013

Kolejny spadek w dół.

Niby nic takiego się nie stało, ale znowu okazało się, że życie wcale nie chce się dostosować do moich planów :( Kiedy już w zasadzie ostatecznie zdecydowałam się na założenie aparatu (koszt ok 10.000zł za całe leczenie skutecznie mnie odstraszał przez kilka miesięcy), to zrodziły się w mojej głowie wątpliwości związane z dwoma ostatnimi zębami na górze. I tak poszłam wczoraj do naszej dentystki zrobić rtg i przedyskutować z nią sprawę. Bo moja siódemka i szóstka (ósemki brak) to chyba martwe zęby, które niestety przy dłuższym nagryzaniu stają się bolesne... No i okazało się, że kanały nie są do końca wypełnione i jeśli na tych zębach ma się opierać leczenie (a ma, bo tej stronie ma zostać przywrócone gryzienie - teraz gryzę tylko lewą stroną szczęki) to muszą być w pełni zdrowe i silne. Zaniepokoił mnie tylko fakt, że podobno szóstka lekko się rusza... nie wiem, nie zauważyłam niczego takiego. W każdym razie kłania mi się endodonta i wypełnianie kanałów pod mikroskopem. Koszt? Jak dobrze pójdzie, jakieś 700zł za jeden ząb. Cena może być jeszcze wyższa, bo to zależy też od ilości kanałów, których w szóstce może być nawet 4... Gdyby to nie chodziło o ten aparat, to bym pewnie te zęby wyrwała, albo zrobiła tylko szóstkę, a z siódemką się pożegnała. A tak w sumie nie mam wyjścia - muszę te zęby zrobić :(((
Wróciłam do domu, opowiedziałam G o wszystkim i się popłakałam. Mam naprawdę już dość problemów ze swoim zdrowiem, ileż można. Przecież ja jeszcze nie jestem taka stara, co więc będzie dalej? I ta kasa związana z leczeniem - przecież ja nie mam na przyjemności u kosmetyczki, na masaże, na jakieś zabiegi fajne, tylko co i rusz jakiś lekarz, jak  nie ginekolog, to stomatolog, to teraz jeszcze endodonta. W jakim kraju ja żyję, że tu za każdą wizytę u lekarza muszę płacić!!!! Do cholery, co miesiąc duża część mojej pensji idzie na podatki/zus/służbę zdrowia. Ja się pytam, gdzie to jest?!
Po tych złych emocjach obudził mnie w nocy straszny ból głowy - jakby ktoś ściskał mi czaszkę. Do tego było mi strasznie zimno. G mnie otulił kocykiem, dostałam zimny okład na czoło i tabletkę p/w bólową, i jakoś zasnęłam. Rano już było dobrze, ale jestem lekko podłamana... 27.05 mam wizytę u orto, powiem mu co w międzyczasie się okazało i jak teraz to wszystko poskładać... 
A 28.05 idę na cyto... Już się boję, co będzie dalej...

W kontekście pochłanianej "Chustki" moje problemy są niczym, wiem... I aż grzech nazywać je problemami... I boję się, że po cytologii sama się o tym przekonam...

wtorek, 14 maja 2013

Ludzkie losy...

Weszłam właśnie na Onet... I czytam, że "nie żyje piąta ofiara pożaru w Jastrzębiu Zdroju"... Jak w ogóle takie rzeczy mogą się dziać? Jak ma żyć ten biedny ojciec, który stracił praktycznie wszystkich, dla których żył?! Nie wiem, czy taki dramat da się w ogóle przeżyć, to jest chyba ponad ludzkie siły... Panie Boże, miej w opiece tych dwoje, którzy zostali... I daj im siłę, by żyć...

"CHUSTKA" Joanna Sałyga.

Zakupiłam wczoraj.
Jakiś czas temu przez przypadek trafiłam na wizytę męża Chustki w DDTVN, gdzie tematem rozmowy był ból pacjentów chorujących na raka... Ból, którego lekarze nie chcą uśmierzać mówiąc, że rak musi boleć... Miałam po tym programie zajrzeć na bloga, ale jakoś tak mi umknęło. A wczoraj na Onecie znalazłam info, że wyszła książka. I nim do księgarni, poczytałam bloga. Wciągnął mnie bardzo, może nawet za bardzo... Po pracy wycieczka do empiku, bo z empik.com szła by kilka dni, a na to szkoda czasu. Jakieś było moje rozczarowanie, gdy w empiku książki nie było... Ale wracając przyglądałam się witrynie Księgarni pod Arkadami- i była! Bez namysłu zakupiłam. I mam. I czytam. I rozmyślam, bo ta książka skłania do refleksji... Bo potwierdza właśnie to, co ja tak bardzo staram się w sobie zmienić... Że chwytać trzeba każdą chwilę, cieszyć się nią, doceniać to, co się ma. Bo życie potrafi być okrutne - może z dnia na dzień walnąć nas w łeb tak, że się nie pozbieramy. I wtedy dotrze do nas, jak ważne jest zdrowie, jak ważne jest życie...

"nie żal mi siebie, że umrę.
żal mi, że zniknę ja, klamerka łącząca Syna, Niemęża, mieszkanie.
żal mi, że znikniemy jako rodzina.
żal mi, że nie wychowamy razem mojego mądrego i dobrego Syna tak, jakbym marzyła: żeby stał się prawym i nieustraszonym mężczyzną. żeby był taki, jak Niemąż - człowiekiem wielkiego formatu, niepospolitą osobowością."

"Oszukane" obejrzane.

Aga miała darmowe bilety do Multikina, więc zaprosiła mamę i mnie, i we trzy w sobotę poszłyśmy na seans. Film wzruszający, nie da się ukryć. Każda matka próbująca się postawić w sytuacji bohaterek filmu na pewno niejednokrotnie miała łzy w oczach. Co lepsze? Żyć w niewiedzy, czy z takim ciężarem? Ciężarem świadomości, z którą w sumie nic nie można zrobić...
Film fajnie zrobiony, z ciekawą fabułą, ale jak dla mnie zbyt wiele scen zostało pokazane w telewizji, przy okazji najróżniejszych kulis i relacji przedpremier. Tak naprawdę nic mnie w tym filmie nie zaskoczyło, był przewidywalny. Zwłaszcza, gdy większość ujęć znana mi była z telewizji.

Po filmie, gdy wracałam z Julą do domu, pogadałyśmy sobie o filmie. O tym, która mama jest taką prawdziwą - czy ta, co urodzi, czy ta, która całe życie wychowuje, kocha, dba... Fajną jesteś córą:) Taką już do pogadania :)

Kwitnie bez.

Wieczorami pachnie przepięknie - szkoda tylko, że te wieczory nie są na tyle ciepłe, żeby można się tym zapachem upajać na fotelu... Tak marzę o domku, przy którym będę mogła posadzić kilka bzów i siedzieć pod nimi w tym krótkim czasie ich kwitnienia... Może kiedyś? :)

środa, 8 maja 2013

Letnie wyposażenie do biegania zakupione.

Zimą jakoś mi to nie przeszkadzało, ale w letnich koszulkach mój biust fatalnie się sprawował podczas biegania. Dwa dni spędziłam na przeczesywaniu internetu w poszukiwaniu informacji, jakie staniki do tego nadają się najlepiej. I w końcu wczoraj zakupiłam:

biustonosz sportowy 5527

Sportowy wygląd, ekstremalne modelowanie.
Wysokofunkcjonalna tkanina Pique oraz wstawki z siateczki na plecach regulują odprowadzanie wilgoci i dbają o suchą skórę. Dzięki podporom bocznym, piersi są pięknie ukształowane i wyeksponowane. Podtrzymanie gwarantują ergonomiczne, komfortowe ramiączka. Bezszwowe miseczki są od wewnątrz wyłożone mikrofazą frotte, dzięki czemu zapobiegają podrażnieniom.

Dzisiaj pierwsze bieganie ;) zobaczymy jak się spisze. Bo buty i koszulka są super:

 


poniedziałek, 6 maja 2013

Długi weekend majowy za nami.

Minął bardzo szybko, szkoda tylko że pogoda wyjątkowo nie dopisała - lało od środy do piątkowego wieczoru. Dopiero w sobotę i niedzielę pojawiło się słońce i można było wyjść z domu. Nie lubię takiego spędzania czasu - jestem mega wynudzona i zmęczona. Planowałam spacery, wycieczki, wyjazd na ryby - niestety nic z tego nie wyszło. Mam nadzieję, że kolejny długi weekend 30.05 - 02.06 będzie piękny, ciepły i słoneczny.
A póki co - wszystko powoli. Muszę się umówić do ortodonty skonsultować jeszcze raz tą moją sytuację, bo wczoraj wyciągnęłam plan leczenia i jakoś mi nie pasuje. Tzn. wydaje mi się, że o czym innym rozmawiałam z profesorem. I nie wiem czy mam wymieniać jutro plombę w szóstce, czy ona miała być usunięta...