1 rok temu
czwartek, 31 maja 2012
USG genetyczne.
Miałam mieć wczoraj. Im bliżej było tego dnia, tym bardziej się denerwowałam i stresowałam... Końcówka wczorajszego dnia to już był okropny stres... Pocieszałam się tym, że może Grześ z Julą będą już mogli zobaczyć Maluszka... I kiedy wreszcie weszłam do gabinetu i gin zrobił usg dopochwowe okazało się, że Maleństwo jest wypięte dupką i kompletnie nie da się zmierzyć przezierności. Do tego w ogóle się nie ruszało, chyba spało, nic nie dało ugniatanie brzucha i dotykanie głowicą... Próbował więc przez brzuch, ale okazało się, że Maleństwo tak się schowało, że zupełnie go nie widać, jakbym w ciąży nie była. Tak więc mam przyjść we wtorek na usg, może się wtedy uda... A teraz się martwię, że może Dzidzia jest za mała, że jej nie widać w tym przezbrzusznym :( I że się tak nie ruszała zupełnie... Serduszko biło ładnie, ale mimo wszystko mam doła :( i martwię się :( Tak chciałam mieć już to badanie za sobą, a tymczasem jeszcze ponad pięć dni czekania :(
Fatalny Dzień Mamy.
Mam nadzieję, że taki Dzień Mamy więcej się nie zdarzy :( Miało być miło, bo piękna pogoda, grill u Izy na działce z okazji Asi imienin. A tymczasem była wizyta na pogotowiu i gips - Jula ma złamany obojczyk :( Bawiła się z Maksem na hamaku i upadła. Niestety tak pechowo, że uderzyła ramieniem o ziemię i obojczyk się złamał :( Płakała, że ją boli, po chwili ręka zaczęła drętwieć, więc nie było na co czekać - pojechaliśmy na pogotowie. Zrobili rtg i diagnoza się potwierdziła. Teraz czekają ją trzy tygodnie w gipsie :( I przepada wyjazd na Zielone Przedszkole - panie co prawda chcą ją zabrać, ale Jula z gipsem nie chce jechać (i wcale się jej nie dziwię). Strasznie to przeżyłam - patrzenie na cierpienie dziecka i niemożność ulżenia jest czymś strasznym :( Do tego świadomość, jak jej musi być niewygodnie i to przez tyle czasu :( I tak dobrze, że lekarz zrobił jej z gipsu tzw. ósemkę - ma gips w sumie tylko na ramionach i skrzyżowany na plecach, więc nie jest najgorzej, bo czasem gipsują cały tułów włącznie z tą jedną ręką sąsiadującą z obojczykiem... Ehhh...
piątek, 25 maja 2012
Zapominam, że nie wolno mi dźwigać...
Jeszcze nie przywykłam do tego, że nie wolno mi dźwigać :( Już kilka razy mówiłam, że muszę sobie sprawić na zakupy torbę z kółkami, żebym nie musiała dźwigać, ale jakoś do dzisiaj nic z tego nie wynikło. I dzisiaj, stojąc przy stoisku z zieleniną, kupowałam jak szło: 2kg ziemniaków (żeby na dwa razy nie trzeba było chodzić), kalafior, botwinę, truskawki, ogórki, koperek... Jak mi pani podała siaty, to wtedy zrozumiałam, że chyba przesadziłam z ilością kilogramów... Ale co zrobić, zakupy musiałam donieść jakieś 100m do samochodu :( I teraz się martwię, że mogłam sobie zaszkodzić :( Wiem przecież, że z uwagi na problemy z szyjką w pierwszej ciąży nie wolno mi nosić ciężkich rzeczy, ale czasem, szczególnie przy robieniu zakupów, zupełnie nie myślę o tym, ile będą ważyć :( Ehhh :(((((
A to moje fotki z wczoraj, 12w3d
A to moje fotki z wczoraj, 12w3d
wtorek, 22 maja 2012
Ciągle drżę...
W pierwszej ciąży w ogóle nie przyjmowałam do wiadomości, że coś może być nie tak. Nawet się nad tym nie zastanawiałam. Odkąd zobaczyłam Kropeczkę na pierwszym usg wiedziałam, że jestem w ciąży i że zostanę mamą - nic więcej się nie liczyło. Miałam swoje forum, nie latałam po internecie, nie zagłębiałam się w to, co może się dziać po drodze. A teraz? A teraz drżę od samego początku... A odkąd pojawiło się plamienie, to już tym bardziej. Każda wizyta w toalecie wiąże się z wnikliwym sprawdzaniem papieru, czy aby nie ma na nim śladów krwi. W nocy każde przebudzenie też musi się wiązać ze sprawdzeniem, czy nic tam się nie dzieje... Teraz jakoś bardziej mam świadomość tego, jak krucha jest taka ciąża. Gdy na forum z czasem wykruszały się koleżanki, w różnych tygodniach, nawet w ósmych, serce zatrzymywało mi się na chwilę... Posty koleżanek, które jeszcze później traciły ciąże, budzą moje straszne obawy...
Wiem, że nie mam żadnego wpływu na to, co się stanie, mogę nie wiem jak o siebie dbać i zabiegać, ale przeznaczenia nie zmienię. Mam tylko nadzieję, że skoro to Maleństwo pojawiło się tak nieoczekiwanie, tak już w ostatnim możliwym (czy też niemożliwym:)) momencie, to widocznie ma z nami być :) I tego będę się trzymać z całych sił :)
Wiem, że nie mam żadnego wpływu na to, co się stanie, mogę nie wiem jak o siebie dbać i zabiegać, ale przeznaczenia nie zmienię. Mam tylko nadzieję, że skoro to Maleństwo pojawiło się tak nieoczekiwanie, tak już w ostatnim możliwym (czy też niemożliwym:)) momencie, to widocznie ma z nami być :) I tego będę się trzymać z całych sił :)
Maleństwo 8w6d
Skończyłam trzeci miesiąc:)
Czas pędzi i to jak. Dopiero był kwiecień, a tu już maj dobiega końca. Miniony tydzień był zimny, ale od weekendu jest pięknie - słonecznie i ciepło. Byliśmy w sobotę na basenie - braliśmy wszyscy udział w Sztafecie 2012 w Aquaparku :) i dostaliśmy gratis 2h na baseny rekreacyjne. Było fantastycznie - szkoda, że ten basen taki drogi jest, bo wspaniale byłoby chodzić tam raz w tygodniu. A w niedzielę pojechaliśmy na działkę, posiedzieć trochę na trawie:)
Od jakiegoś tygodnia moje samopoczucie jest lepsze. Nie męczą mnie już całodniowe mdłości, śpię też dużo lepiej. I oby już tak zostało :) Brzuszek powoli się zaokrągla :) Byłam w zeszłym tygodniu na zakupach, bo nie bardzo mam się w co ubierać - w spodnie się przestałam dopinać :) Na szczęście zakupy się udały - nabyłam dwie pary spodni i bluzeczki. I baleriny :)
Figura dzisiaj odbiera wyniki... Boję się, że to jej stwardnienie się potwierdzi :( Życie jest niesprawiedliwe... I tak kruche... Jednego dnia wszystko ok, drugiego wali się życie całkowicie...
Wczoraj byliśmy w Zacharzycach w sprawie mieszkania. Ciekawa jestem czy uda nam się coś z nimi załatwić, bo niby metraż to 100m2, ale w planach były tylko trzy pokoje i nie wiem, czy uda się tam wplanować cztery (słupy nośne są w takich miejscach, że ciężko jest manewrować ścianami działowymi). Chciałabym, żeby to się udało. Okolica fajna - cisza i spokój, cena dobra, blisko centrum, no i mały ogródek:) Byłoby fajnie:)
Od jakiegoś tygodnia moje samopoczucie jest lepsze. Nie męczą mnie już całodniowe mdłości, śpię też dużo lepiej. I oby już tak zostało :) Brzuszek powoli się zaokrągla :) Byłam w zeszłym tygodniu na zakupach, bo nie bardzo mam się w co ubierać - w spodnie się przestałam dopinać :) Na szczęście zakupy się udały - nabyłam dwie pary spodni i bluzeczki. I baleriny :)
Figura dzisiaj odbiera wyniki... Boję się, że to jej stwardnienie się potwierdzi :( Życie jest niesprawiedliwe... I tak kruche... Jednego dnia wszystko ok, drugiego wali się życie całkowicie...
Wczoraj byliśmy w Zacharzycach w sprawie mieszkania. Ciekawa jestem czy uda nam się coś z nimi załatwić, bo niby metraż to 100m2, ale w planach były tylko trzy pokoje i nie wiem, czy uda się tam wplanować cztery (słupy nośne są w takich miejscach, że ciężko jest manewrować ścianami działowymi). Chciałabym, żeby to się udało. Okolica fajna - cisza i spokój, cena dobra, blisko centrum, no i mały ogródek:) Byłoby fajnie:)
czwartek, 3 maja 2012
Za oknem pachną już bzy.
Weekend majowy w tym roku jest piękny, pogoda fantastyczna. Jest słonecznie, gorąco, fantastycznie. Dzisiaj Grześ z Julą pojechał do Lichenia po rodziców - ja zostałam w domu, ostatnio źle znoszę podróże samochodem. Z jednej strony mi szkoda, bo chciałabym ten dzień spędzić z nimi, ale trudno, odpoczywam w domu, trochę sprzątam.
Jula u dentysty była bardzo dzielna. Podejście lekarki było niesamowite, wszystko tłumaczyła Julce, pokazywała co jak działa, mówiła co będzie robić. Znieczuliła jej miejscowo dziąsło tak, że Jula nawet nie poczuła że miała zastrzyk. Leżała spokojnie na fotelu i patrzyła w telewizor, który wisiał na suficie nad fotelem.
U ginekologa wszystko ok, Dzidzia rośnie niesamowicie, ma rączki, nóżki i ciągle się ruszała. Torbiel się zmniejszyła, także dostałam receptę na ostatnie opakowanie. Następna wizyta za miesiąc, wtedy będę miała badanie przezierności karkowej... To dopiero będzie stres...
Jula u dentysty była bardzo dzielna. Podejście lekarki było niesamowite, wszystko tłumaczyła Julce, pokazywała co jak działa, mówiła co będzie robić. Znieczuliła jej miejscowo dziąsło tak, że Jula nawet nie poczuła że miała zastrzyk. Leżała spokojnie na fotelu i patrzyła w telewizor, który wisiał na suficie nad fotelem.
U ginekologa wszystko ok, Dzidzia rośnie niesamowicie, ma rączki, nóżki i ciągle się ruszała. Torbiel się zmniejszyła, także dostałam receptę na ostatnie opakowanie. Następna wizyta za miesiąc, wtedy będę miała badanie przezierności karkowej... To dopiero będzie stres...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)



