czwartek, 31 maja 2012

USG genetyczne.

Miałam mieć wczoraj. Im bliżej było tego dnia, tym bardziej się denerwowałam i stresowałam... Końcówka wczorajszego dnia to już był okropny stres... Pocieszałam się tym, że może Grześ z Julą będą już mogli zobaczyć Maluszka... I kiedy wreszcie weszłam do gabinetu i gin zrobił usg dopochwowe okazało się, że Maleństwo jest wypięte dupką i kompletnie nie da się zmierzyć przezierności. Do tego w ogóle się nie ruszało, chyba spało, nic nie dało ugniatanie brzucha i dotykanie głowicą... Próbował więc przez brzuch, ale okazało się, że Maleństwo tak się schowało, że zupełnie go  nie widać, jakbym w ciąży nie była. Tak więc mam przyjść we wtorek na usg, może się wtedy uda... A teraz się martwię, że może Dzidzia jest za mała, że jej nie widać w tym przezbrzusznym :( I że się tak nie ruszała zupełnie... Serduszko biło ładnie, ale mimo wszystko mam doła :( i martwię się :( Tak chciałam mieć już to badanie za sobą, a tymczasem jeszcze ponad pięć dni czekania :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz